Cmentarz Memento w Michałowicach – zagadkowa historia Heleny Schultze

W karkonoskim lesie, między Michałowicami (Kiesewald) a Piechowicami (Petersdorf) znajduje się mały cmentarzyk. Mimo, że charakter cmentarza nie został do końca wyjaśniony, wiele wskazuje na to, że był miejscem spoczynku germańskich neopogan. Spośród innych przedwojennych nekropolii wyróżnia go parę rzeczy: ciała zmarłych po skremowaniu miały być chowane w urnach, cmentarz miał kształt trzech nachodzących na siebie okręgów tworzących różne poziomy, obok miał znajdować się kolejny, a kawałek dalej zbudowane zostało ujęcie wody. Obiekt nie został zaznaczony na żadnej z przedwojennych map, a na co najmniej dwóch zachowanych nagrobkach przy datach urodzenia i śmierci zostały wyryte runy i tryskelion. Na reszcie nie ma żadnych symboli chrześcijańskich, oprócz jednego, który dzisiaj opiszę. Wierzę, że poznając historie osób pochowanych na tym cmentarzyku, uda się dowiedzieć jeszcze więcej na temat jego charakteru.

Nagrobek Helene Lange na cmentarzu między Michałowicami a Piechowicami / Fot. Marta Maćkowiak

Pierwszą osobą, którą chciałabym Wam przedstawić będzie Helene Lange z domu Schultze. Jedyny nagrobek z chrześcijańskim symbolem i z najmłodszą datą pochówku – 21 luty 1944.
 
Henriette Elisabeth Helene Schultze urodziła się 9 września 1874 roku w Wohlau (nie wiadomo, w którym, bo były trzy miejscowości o tej nazwie: dolnośląski Wołów, śląska Wola i warmińsko-mazurskie Lelkowo) jako córka Georga Wilhelma Schultze, tajnego radcy rządowego, i Caroline Elisabeth z domu Augustin, mieszkańców Sopotu (Zoppot).

Pierwsza strona aktu ślubu Helene Schultze / Źródło: Archiwum Państwowe we Wrocławiu oddział w Jeleniej Górze

23 maja 1896 roku 19-letnia Helene poślubi w Sopocie Adalberta Edwarda Wilhelma Lange, 24-letniego podporucznika z 3 Pułku Grenadierów im. Króla Fryderyka Wilhelma II (Wschodniopruskiego), mieszkającego w Królewcu (Königsberg), a urodzonego w Parnawie w Estonii (Parnau), syna kupca Adalberta Eduarda Lange i Marii Sternberg, małżonków mieszkających w tym czasie w Szczecinie (Stettin).
 
Młoda para zamieszkała u rodziców Helene w willi przy przy Eissenhardtstrasse 9 (dziś ulica Chopina) w Sopocie o czym dowiadujemy się księgi adresowej z 1922 roku oraz z aktu zgonu Georga Schultze.

Fragment księgi adresowej z Sopotu, 1922

30 kwietnia 1920 Helene przybyła do Urzędu Stanu Cywilnego w Sopocie, żeby zgłosić, że dzień wcześniej, 29 kwietnia o godzinie 19:30 w wieku 78 lat zmarł jej ojciec, Georg Schultze, tajny urzędnik rządowy, urodzony w Gdańsku (Danzig), syn Philippa, także tajnego urzędnika, i Henrietty z domu Hoffmann.

Akt zgonu Georga Schultze / Źródło: Archiwum Państwowe we Wrocławiu oddział w Jeleniej Górze

Z ksiąg adresowych wiemy, że w 1922 roku Helene wciąż mieszkała w Sopocie, a jej mąż awansował na majora. W 1926 roku ginie po nich ślad. Czy to w tym czasie przeprowadzili się na Dolny Śląsk? A może zanim pojawili się u podnóża Karkonoszy pomieszkiwali w różnych miejscach w związku z karierą militarną Adalberta? Czy mąż Helene również został pochowany na tym samym cmentarzu? Co ich tu przyciągnęło i czy było to związane popularnymi w owym czasie wierzeniami starogermańskimi?

Willa, w której mieszkała Helene Lange z domu Schultze / Źródło: Google Maps

Trochę nowych informacji i jeszcze więcej pytań. W księgach adresowych z Piechowic z 1941 roku nie natknęłam się na małżonków Lange. Nie udało mi się na razie ustalić nic więcej na temat kariery wojskowej Adalberta. Czekam na odpowiedź z Urzędu Stanu Cywilnego odnośnie aktu zgonu Helene – może ten dokument, wskaże nowe informacje odnośnie jej miejsca zamieszkania przed śmiercią i potencjalnych potomków.

A może Wam uda się dołożyć do tej historii coś od siebie?

Przy okazji polecam książkę Jakuba Pomezańskiego „Neopogańskie formy upamiętniania zmarłych w III Rzeszy”, w której świetnie poruszony jest rzeczony temat.

Źródła:

  • Archiwum Państwowe we Wrocławiu oddział w Jeleniej Górze
  • Google Maps

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Końcowy raport składa się z kopi odnalezionych dokumentów, tłumaczeń, zdjęć oraz podsumowania. Wyjaśniam pokrewieństwo odnalezionych osób, opisuję sprawdzone źródła i kontekst historyczny. Najczęściej poszukiwania dzielone są na parę etapów i opisuję możliwości kontynuacji.

Czasem konkretny dokument może zostać nie odnaleziony z różnych przyczyn – migracji do innych wiosek/miast w dalszych pokoleniach, ochrzczenia w innej parafii, lukach w księgach, zniszczeń dokumentów w pożarach lub w czasie wojen.  Cena końcowa w takiej sytuacji nie ulega zmienia, ponieważ wysiłek włożony w poszukiwania jest taki sam bez względu na rezultat.

Raporty mogą się od siebie mniej lub bardziej różnić w zależności od miejsca, z którego rodzina pochodziła (np. dokumenty z zaboru pruskiego, austriackiego i rosyjskiego różnią się od siebie formą i treścią).

 

Na podstawie zebranych informacji (Twoich i moich) przygotuję plan i wycenę – jeśli ją zaakceptujesz, po otrzymaniu zaliczki rozpoczynam pracę i informuję o przewidywanym czasie ukończenia usługi. Standardowe poszukiwania trwają około 1 miesiąca, a o wszelkich zmianach będę informować Cię na bieżąco.

Na Twoje zapytanie odpiszę w ciągu 3 dni roboczych i jest to etap bezpłatny. Być może zadam parę dodatkowych pytań, dopytam o cele albo od razu przedstawię propozycję kolejnych kroków.

Warto pamiętać, że im więcej szczegółów podasz, tym więcej rzeczy mogę odkryć.

Podziel się ze mną:

  • Imionami i nazwiskami przodków (wszystkich, o których wiesz)
  • Miejscami urodzenia i zamieszkania (jeśli jest inne np. wojnie)
  • Datami urodzenia, ślubów i zgonu (mogą być orientacyjne)
  • Informacjami o rodzeństwie, kuzynach, emigracjach.
  • Legendami i historiami rodzinnymi

I najważniejsze – jeśli masz niewiele informacji, zupełnie się tym nie martw, w takich sytuacjach także znajdę rozwiązanie.