Zajazd Zur Eisenbahn / Źródło: Polska-org.pl
Z lewej strony pierwsza strona pierwszego aktu ślubu Elsy Werner; z prawej – pierwsza strona aktu ślubu Elsy Werner i Emila Deckwertha / Źródło: Archiwum Państwowe we Wrocławiu oddział w Jeleniej Górze
Z aktu ślubu wynika, że Elsa była córką Hermanna Juliusa Wernera, restauratora ze Szklarskiej Poręby, i Anny Marii z domu John. Stary Werner był właścicielem Werner’s Gasthaus, gospody, na której miejscu znajduje się dziś Muzeum Ziemi Juna (Jeleniogórska 9, Szklarska Poręba, budynek spłonął w 2015 roku i został odbudowany). Co ciekawe, oryginalny budynek miał ponad 300 lat i stał na fundamentach dawnej strażnicy. Znajdowała się tam tak zwana Karczma Głodowa, związana z okresem wielkiego głodu. Za prace publiczne jak np. budowa górskiej drogi wzdłuż rzeki Kamiennej, robotnicy mogli otrzymać między innymi bochenek chleba wypiekany na miejscu.
Gospoda Wernera / Źródło: Polska-org.pl
Akt zgonu Emila Deckwertha / Źródło: Archiwum Państwowe we Wrocławiu oddział w Jeleniej Górze
Wracając do Piechowic i Elsy – jej drugi mąż, Emil Deckwerth, zmarł 14 października 1936 roku w szpitalu św. Jadwigi w Cieplicach Śląśkich-Zdroju (Bad Warmbrunn) w wieku 55 lat. Elsa prowadziła zajazd Zur Eisenbahn jeszcze conajmniej do 1939 roku, bo z tego roku zachowała się dokumentacja Biura Informacyjnego W. Schimmelpfeng. Nie wiadomo, czy mieli dzieci, ani czy Elsa przeżyła wojnę.
Zajazd Zur Eisenbahn / Źródło: Polska-org.pl
Dziś budynek pełni funkcję mieszkalną. Może ktoś wie czy po wojnie działała tutaj również jakaś restauracja? Dajcie znać!
Współczesny widok budynku, w którym znajdował się zajazd Zur Eisenbahn / Fot. Marta Maćkowiak
Źródła:
Wiera Pupko, zdjęcie z wyborów do konkursu piękności w „Naszym Przeglądzie”, rok 1929
Wiera, nazywana pieszczotliwie przez krewnych Wieruszką, urodziła się w 1907 roku w Lidzie, jako córka Isaaca Pupko i Marii z domu Trakiner. Niedługo po jej narodzinach rodzina przeprowadziła się do Wilna, a po pierwszej wojnie światowej do Warszawy. Według wspomnień jej kuzynki, Irene Newhouse Pupko, rodzice wysłali ją do Belgii gdzie miała się uczyć poradnictwa zawodowego. Sami zaś utknęli w Warszawie, skąd w sierpniu 1941 roku Wiera otrzyma ostatnią pocztówkę napisaną przez ojca.
Od lewej: Wiera Pupko z nieznaną osobą,
Maria Pupko z domu Trakiner, matka Wiery
Isaac Pupko, ojciec Wiery
zdjęcia z kolekcji rodzinnej Irene Newhouse nee Pupko
Ostatnia kartka, którą Wiera otrzymała od ojca z getta warszawskiego / Źródło: kolekcja rodzinna Irene Newhouse nee Pupko
Lista pasażerska z Hawany do Miami, Wiera Pupko jest ostatnia na liście.
3 maja 1948 roku przybyła do Stanów Zjednoczonych, gdzie poślubiła Emila Turnheima i zaczęła nowe życie. Według wspomnień Irene, Wiera interesowała się życiem swoich krewnych, ale niechętnie wracała pamięcią do przeszłości. Na próby rozmowy i na zadawane pytania o przedwojenne życie, odpowiadała: „Powinno Ci wystarczyć, że tak mówię”. Gdy Irene zaczynała notować, Wiera milkła i czekała aż ta odłoży długopis. W końcu Irene i jej matka znalazły na nią sposób – przekupując ją ulubionymi muffinkami z mąki kukurydzianej.
Źródła:
Dom Dziecka Dąbrówka w Cieplicach Śląskich-Zdroju / Fot. Marta Maćkowiak
Otóż pod koniec XIX wieku bracia Georg i Artur Barasch kupili budynek z restauracją i parkiem krajobrazowym znajdujący się na wzniesieniu nazywanym Weinberg (Winna Góra), dziś przy ulicy Podgórzyńskiej 6.
W 1879 roku wzgórze należało do Beaty Oertel. Jej córka, Paulina Fuchs, sprzedała grunt Panu Kumsowi, który zbudował budynek z restauracją o nazwie Offaschänke i założył park krajobrazowy. Następnie całość miała zostać wydzierżawiona kelnerowi o nazwisku Schmidt, a pod koniec XIX wieku sprzedana braciom Barasch, właścicielom domu towarowego Warenhaus Gebrüder Barash w Breslau (dziś dom towarowy Feniks we Wrocławiu).
Baraschowie dokonali gruntownego remontu i założyli dom wypoczynkowy dla swoich pracowników o nazwie Baraschheim.
Georg i Arthur Barasch / Źródło: Erholungsheim Barasch bei Warmbrunn im Riesengebirge. (Polona)
Jak wyglądał pobyt w Baraschheim?
Pracownicy Artura i Georga mogli bezpłatnie korzystać z ośrodka od maja do września, a pobyt zależał od stażu pracy – od 5 dni do 4 tygodni. Dojazd w obie strony oraz wyżywienie również był opłacony.
Syn Artura, Werner Barasch, wspomina: „Tata kupił sanatorium w górach, w Cieplicach Śląskich- Zdroju, gdzie wszyscy pracownicy domu towarowego Baraschów mogli podczas corocznego urlopu korzystać z wszelkich wygód i darmowego wyżywienia. Był to wyjątkowy dodatek do pensji. Tata był dumny z tego, że mógł im to zaoferować”.
Wnętrza Baraschheim / Źródło: Erholungsheim Barasch bei Warmbrunn im Riesengebirge. (Polona)
Około 1920 roku posiadłość od Baraschów odkupił Eugen Füllner, właściciel fabryki maszyn papierniczych w Cieplicach, a w 1930 roku właścicielem został Friedrich Grössler, który dom wypoczynkowy nazwał Eichenhof. W 1934 znajdowała się tam szkoła sportowa, od 1935 funkcjonował na tym terenie garnizon wojska. Zespół nosił też przez jakiś czas nazwę Das Deutsche Heim.
Po dojściu nazistów do władzy Georg Barasch uciekł z żoną i synem do Szwajcarii, a potem do Ekwadoru. Artur zginął w Auschwitz 6 listopada 1942 roku, jego żonie i synowi szczęścliwie udało się przeżyć. Przed ich willą przy Wissmannstrasse 11 w Berlinie wmurowano Stolperstein, czyli kamień pamięci. Potomkowie braci Barasch żyją w Stanach Zjednoczonych oraz Ameryce Południowej.
Od czasów powojennych do 1961 roku mieścił się tutaj dom wczasowy Związku Nauczycielstwa Polskiego, a od 1961 roku do dziś w budynek funkcjonuje jako Dom Dziecka Dąbrówka.
Źródła:
Kamienica przy pl. Piastowskim 31 w Cieplicach Śląskich-Zdroju / Fot. Marta Maćkowiak
Joseph i Johanna doczekali się 7 dzieci, dwóch synów Waltera i Otto (pierwszy umrze mając roczek, drugi przejmie po ojcu tekstylny biznes) oraz pięciu córek: Gertrud, Rosalie, Elsy, Henrietty, Margarethe i Pauli.
Zdjęcia z kamienicy przy pl. Piastowskim 31 w Cieplicach Śląskich-Zdroju / Fot. Marta Maćkowiak
Reklama sklepu Josepha Engela w Warmbrunner Nachrichten z 1910 roku
Pierwsza strona aktu ślubu Margarethe Engel z dopiskiem dotyczącym przyjęcia imienia Sara zgodnie z nazistowską ustawą, o której pisałam tutaj / Źródło: Archiwum Państwowe we Wrocławiu
Drzwi do kamienicy przy Sybelstrasse 18 w Berlinie i stolpersteine upamiętniające Margarethe i Paulę / Źródło: stolpersteine-berlin.de
Źródła:
Stary cmentarz żydowski przy ulicy Ślężnej we Wrocławiu / Fot. Marta Maćkowiak
Wymienia się trzy typy tradycyjnych żydowskich nagrobków:
Odwiedzając cmentarze żydowskie, zwłaszcza w większych miastach, możemy zauważyć także przykłady nagrobków nawiązujących do stylistyki chrześcijańskiej, które stawiała bardziej zasymilowana część społeczności.
Nagobek tumbowy na cmentarzu żydowskim w Kłodzku / Fot. Marta Maćkowiak
Stary cmentarz żydowski przy ulicy Ślężnej we Wrocławiu / Fot. Marta Maćkowiak
Stary cmentarz żydowski przy ulicy Ślężnej we Wrocławiu / Fot. Marta Maćkowiak
Na samej górze macewy najczęściej zobaczymy dwie hebrajskie litery פנ będące skrótem od „po nikbar” czyli „tu spoczywa”.
W środkowej części dowiemy poznamy imię i nazwisko pochowanej osoby oraz imię ojca, niekiedy również zawód informację na temat małżonka. Następnie przeczytamy elementy laudacji oraz poznamy datę urodzenia i śmierci, czasem również miejsce obu wydarzeń.
Na samym końcu inskrypcji znajdują się najczęściej litery ת.נ.צ.ב.ה będące abrewiacją od „niech jego dusza będzie związana w węzeł życia” albo „niech jego dusza będzie włączona w wieniec życia”.
Uważa się, że kamień symbolizuje trwałą pamięć o zmarłym, natomiast sama geneza zwyczaju kładzenia kamyków na nagrobkach nie do końca została wyjaśniona. Prawdopodobnie pochodzi z czasów, w których Żydzi chowani byli na pustyni, a grób zabezpieczało się kamieniami przed dzikimi zwierzętami. Według innej teorii w czasach, gdy ludzie chowani byli w przydrożnych kurhanach, każda przechodząca osoba, miała obowiązek dołożyć od siebie kamyczek.
Źródła:
Widok willi Wilhelmshöhe od ulicy Ludwika Hirszfelda / Fot. Marta Maćkowiak
Ludwig Raschdau / Źródło: Wikipedia
Akt zgonu Christine Raschdau / Źródło: Landesarchiv Berlin
Akt zgonu Ludwiga Raschdaua / Źródło: Landesarchiv Berlin
Po wojnie wille należały do Polskiego Czerwonego Krzyża i funkcjonował tu ośrodek szkoleniowo-wypoczynkowy. A dziś? Widok łamie serce.
Widok willi Wilhelmshöhe od ulicy Ludwika Hirszfelda / Fot. Marta Maćkowiak
Widok na willę dawniej / Źródło: Fotopolska.eu
W pierwszy weekend czerwca (2-4.06) odbędzie się we Wrocławu druga edycja festiwalu Borek. Historia i Sztuka. Razem z Urszulą Rybicką z Żydoteki i Maćkiem Wlazło z Beard of Breslau, Alanem Weissem z inicjatywy Spod ziemi patrzy Breslau oraz Dominiką Targowską z pracowni Submarine, przygotowaliśmy 7 niezwykłych wydarzeń poświęconych osiedlu Borek we Wrocławiu (niegdyś zwanym Kleinburg) i jego mieszkańcom.
W 1787 roku cesarz rzymski Józef II Habsburg ogłosił dekret nakazującym wszystkim Żydom przyjęcie nazwiska rodowego. Zgodnie z nim Żydzi mogli wybrać sobie nazwisko sami, a jeśli takiego nie wybrali (bo nie mieli pomysłu lub po prostu nie chcieli mieć żadnego), nazwisko ustalał urzędnik. Legenda głosi, że za „dodatkową opłatą” urzędnik nadawał upragnione i piękne nazwisko, w przypadku jej braku – przypisywał byle jakie, lub w ramach kary – brzydkie.
Nie istnieje żadna dokumentacja, która pozwoliłaby ustalić, czy Żydzi faktycznie płacili za ładnie brzmiące nazwiska. Lista łapówek branych przez urzędnika, byłaby jednocześnie dokumentem świadczącym o dokonaniu przestępstwa, w związku z tym nie ma dowodu potwierdzającego istnienie takiego zwyczaju.
Wiele z tych nazwisk noszą i nosili także protestanci i katolicy.
Akt urodzenia Zajwela Goldberga, którego ojciec był wyrobnikiem / Źródło: Archiwum Państwowe w Lublinie
Źródła:
W wielu przypadkach nie wystarczy znać jedynie nazwy rodzinnej miejscowości. W większych miastach istniało zazwyczaj kilka parafii, w mniejszych miasteczkach na miejscu była zwykle jedna świątynia dla każdego wyznania, w przypadku wsi, trzeba upewnić się do którego kościoła parafialnego lub w przypadku żydowskich przodków, gminy żydowskiej, należała.
Czasem wystarczy zadać pytanie wyszukiwarce Google, ale może okazać się, że takiej informacji szybko nie znajdziemy. Dlaczego? Otóż, część miejscowości może już dzisiaj nie istnieć, inne mogły na przestrzeni lat należeć podlegać pod różne parafie, a od czasów powojennych posiadać już własne kościoły parafialne.
Dzięki określeniu właściwej miejscowości, jesteśmy w stanie sprawdzić stan zachowania i miejsce przechowywania metryk, a następnie przeglądać akta w celu odnalezienia interesujących nas dokumentów.
W tym celu przydadzą się wyszukiwarki dostępne w internecie. Poniżej przedstawiam te, z których ja sama najczęściej korzystam:
Słownik powstał w latach 1880–1902 i obejmuje terytoria wszystkich zaborów. Oprócz informacji na temat przynależności parafialnej, możemy tutaj znaleźć ciekawe dane demograficzne, historyczne i biograficzne dotyczące interesującej nas miejscowości.
Wyszukiwarka autorstwa Ewy i Adama Kamieńskich. Bardzo przydatna w przypadku miejscowości z Kresów. Zazwyczaj podane są parafie rzymskokatolickie i unickie, dodatkowo zaznaczone są na przedwojennych mapach Wojskowego Instytutu Geograficznego.
Na Kartenmeister znajdziemy informacje na temat miejscowości z byłego zaboru pruskiego. Znajdziemy tutaj polskie i niemieckie nazwy oraz informacje na parafii katolickiej, ewangelickiej i Urzędu Stanu Cywilnego, pod które dana miejscowość podlegała.
Może się zdarzyć, że nie znajdziemy poszukiwanej informacji w powyższych wyszukiwarkach. Wówczas warto poszukać informacji na stronach współczesnej parafii – czasem w zakładce Historia jest dokładny opis przynależności danej na przestrzeni lat.
W razie problemów, zapraszam do kontaktu 🙂
Powodzenia!
Marta
„Marysieńka” przy pl. Piastowskim 33 w Cieplicach Śląskich-Zdroju, gdzie Rozalia Saulson pisała przewodnik / Fot. Marta Maćkowiak
Rozalia Saulson, bo o niej mowa, urodziła się w 1807 roku w Łasku jako córka lekarza Abrahama Judy Feliksa i Fajgi Filipiny z domu Enoch, córki lekarza z Wieruszowa. Rozalia miała jeszcze siostrę Hannę, a rodzina mieszkała na rynku w Łasku w domu pod numerem 60.
Rozalia dwa razy wyjdzie za mąż. 1 listopada 1826 w Łasku poślubi Jakuba Juliusza Pauliego, lekarza z Kępna, z którym po dwóch latach się rozwiedzie. Jej drugim mężem będzie Mikołaj Saulson, kupiec z Warszawy. Tam Rozalia zamieszka, będzie charytatywnie edukować dzieci żydowskie i rozwijać się na polu pisarskim – zwłaszcza w języku polskim, który traktowała jako swój ojczysty.
W 1849 roku, prawdopodobnie ze względów zdrowotnych, Rozalia przyjechała do Warmbrunn, czyli Cieplic Śląskich-Zdroju, gdzie spędziła 3 miesiące w pensjonacie Verein – dzisiejszej Marysieńce przy pl. Piastowskim 33. Podczas tego pobytu napisała wspomniany przewodnik „Warmbrunn i okolice jego w 38 obrazach zebranych w 12 wycieczkach przez Pielgrzymkę w Sudetach”.
Pierwsza strona przewodnika Rozalii Saulson „Warmbrunn i okolice jegow 38 obrazach zebranych w 12 wycieczkach przez Pielgrzymkę w Sudetach” / Źródło: Polona.pl
Mąż Rozalii, Mikołaj (Mordechaj) Saulson, syn Jehudy Lejba, zmarł w Warszawie 10 czerwca 1858 roku i został pochowany w Warszawie na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej.
Rok później w Kurjerze Warszawskim pojawia się wzmianka o odejściu Mikołaja z informacją, że rodzina mieszkała przy ulicy Leszno, natomiast według taryfy z 1839 roku – Mikołaj Saulsohn mieszkał przy ulicy Franciszkańskiej 12 (numer hipoteczny 1811).
Nagrobek Mikołaja Saulsona na cmentarzu żydowskim w Warszawie / Źródło: Fundacja Dokumentacji Cmentarzy Żydowskich w Polsce
Kurjer Warszawski 11.06.1859
Tablica upamiętniająca powstanie przewodnika na budynku „Marysieńka” w Cieplicach Śląskich-Zdroju / Fot. Marta Maćkowiak
Źródła:
Końcowy raport składa się z kopi odnalezionych dokumentów, tłumaczeń, zdjęć oraz podsumowania. Wyjaśniam pokrewieństwo odnalezionych osób, opisuję sprawdzone źródła i kontekst historyczny. Najczęściej poszukiwania dzielone są na parę etapów i opisuję możliwości kontynuacji.
Czasem konkretny dokument może zostać nie odnaleziony z różnych przyczyn – migracji do innych wiosek/miast w dalszych pokoleniach, ochrzczenia w innej parafii, lukach w księgach, zniszczeń dokumentów w pożarach lub w czasie wojen. Cena końcowa w takiej sytuacji nie ulega zmienia, ponieważ wysiłek włożony w poszukiwania jest taki sam bez względu na rezultat.
Raporty mogą się od siebie mniej lub bardziej różnić w zależności od miejsca, z którego rodzina pochodziła (np. dokumenty z zaboru pruskiego, austriackiego i rosyjskiego różnią się od siebie formą i treścią).
Na podstawie zebranych informacji (Twoich i moich) przygotuję plan i wycenę – jeśli ją zaakceptujesz, po otrzymaniu zaliczki rozpoczynam pracę i informuję o przewidywanym czasie ukończenia usługi. Standardowe poszukiwania trwają około 1 miesiąca, a o wszelkich zmianach będę informować Cię na bieżąco.
Na Twoje zapytanie odpiszę w ciągu 3 dni roboczych i jest to etap bezpłatny. Być może zadam parę dodatkowych pytań, dopytam o cele albo od razu przedstawię propozycję kolejnych kroków.
Warto pamiętać, że im więcej szczegółów podasz, tym więcej rzeczy mogę odkryć.
Podziel się ze mną:
I najważniejsze – jeśli masz niewiele informacji, zupełnie się tym nie martw, w takich sytuacjach także znajdę rozwiązanie.